Projekt Deregulacji - zawody MPW i DI.

miltony napisał:

Daj znać co ci odpowiedzieli z UEK w sprawie dyplomu MGR za DI. Może jakiś sąd by się w tej sprawie wypowiedział, bo to jawny brak symetrii.

@EDIT: patrz wyżej

Chyba jest tu też miejsce do działania dla ZMID.

Nie spodziewałem się takiej sytuacji, zwłaszcza tak szybko. Ktoś w Krakowie pomyślał i wprowadził w ruch całą machinę uniwersytecką aby zrobić takie studia. Z punktu widzenia uczelni jest to świetna decyzja, promocja i prestiż aczkolwiek jest kwestią czasu aż inne ekonomiczne uczelnie nawiążą współpracę z KNF.

Dla rynku fakt takowej współpracy jest złą informacją. W tym roku sam zakończyłem edukację wyższą na UE w Poznaniu. Nie wątpię, że wśród studentów UE w Krakowie, którzy otrzymają licencję DI będą zdolni młodzi absolwenci. Problem polega na tym, że będą oni w dużej grupie absolwentów - doradców, którzy kompletnie nie mają pojęcia o zagadnieniach z doradztwa inwestycyjnego. Tak jak możliwym jest ukończenie studiów z zerową znajomością przedmiotów, które się studiowało, tak możliwym będzie zostanie doradcą inwestycyjnym z zerową znajomością zagadnień, które powinien doradca opanować.

Oczywiście wierzę, że rynek się dostosuje do nowej sytuacji. Po prostu na rozmowach kwalifikacyjnych (zwłaszcza dla młodych, starsi już bardziej doświadczeniem świecą w CV niż papierkami) będzie trzeba dodatkowo weryfikować wiedzę osób, które posiadają DI. Licencja straci w najbliższych latach swój prestiż i jest to scenariusz nieunikniony. Dodatkowe oznaczenie dla osób na liście KNF, że zdał za pośrednictwem studiów? Bardzo wątpliwe zwłaszcza, że chyba by trzeba przeprowadzić nowelizacje ustawy mówiącej o wpisach na listy doradców.

Wielka szkoda bo egzamin na DI co by o nim nie mówić to fascynująca przygoda, która zmusza do naprawdę szerokiego i głębokiego opanowania materiału. Na miejscu wszystkich młodych chcących się wyróżnić w CV certyfikatem uwagę kierowałbym na zagraniczne certyfikaty i nie mam tu na myśli wyłącznie upowszechnionego CFA. Najprawdopodobniej to będzie jedyna droga do wyróżnienia swojego CV spośród wszelkich Misiów czy innych pseudo-doradców - zwłaszcza na początku kariery.

Eh, a ja muszę robic magisterke i DI osobno. Już nawet nie wspominam o tym, że nie chcieli mi w semestrze letnim zaliczyc przedmiotu, którego zakres był w pełni pokryty przez to, co musialem się uczyc zdajac MPW. Na zajecia musiałem zatem uczęszczać pomimo, ze byly prowadzone dosyc slabo.
Troche przykro się robi jak zacząłem przygode z DI, a tu wiadomość, że ktos licencje dostaje przy okazji robienia magistra. Te studia by miały sens jakby przygotowywały do DI, a po zakonczeniu student pisałby egzamin (nawet jakiś uproszczony). Patrząc na poziom szkolnictwa wyższego to uważam, że takie studia skonczy każdy kto sie na nie dostanie.

Niemniej uważam, że rynek pracy bedzie rozdzielał studentów od osób, które były w stanie poradzić sobie z egzaminem.

Beznadzieja Panie Przewodniczący Komisji....Skoro tak niemającą jakiegokolwiek sensu umowę Pan podpisał to może już lepiej w ogóle przyznawać licencje DI osobom, które po prostu wyrażają chęć jej otrzymania, zapłacą kilka klocków i złożą prośbę o wpis na listę? Osoba, która ukończy studia, na których może sobie poprawiać przedmioty, pisać egzaminy w podziale na przedmioty, ściągać itd. niby ma posiadać taką samą wiedzę jak osoba, która przeszła przez piekło umysłowe 3 etapów DI i tym samym może sobie machać tym samym dyplomem????????????Szanowny Panie Przewodniczący proponuję skończyć z testowaniem etyki na jakichkolwiek organizowanych przez Komisję egzaminach bo z pewnością Pana działanie nie jest etyczne. Jest to kpina z osób, które włożyły masę wysiłku, i swojego czasu (ponosząc ogromny koszt alternatywny) by uzyskać jak do tej pory szanowaną licencję.

Raczej w przeciwnym kierunku powinno to iść. Student, który ukończył studia żeby otrzymać dyplom musi zaliczyć jeszcze, np. 2 etap DI. Wtedy rynek doceniłby może czas poświęcony na studia i może kasa w nie wpakowana zaczęła by się zwracać. I wtedy osoba, która ma dyplom uczelni to nie jest osoba z przypadku. Jak do tej pory każdy pracodawca wymaga wykształcenia wyższego, ale każdy też wie, że to jest bullshit i wszyscy wiemy dlaczego ( bo ten system kształcenia jest nieefektywny). Dlatego też po nic nie dających czegokolwiek studiach (poza tym ,że sporo kosztują) każdy ambitny i pracowity, lubiący temat robił licencje DI.

Czy ZMiD ma jakies stanowisko w tej sprawie?

Napisałem do nich
"Witam,

Chciałbym uzyskać wytłumaczenie działania Komisji Nadzoru Finansowego w sprawie rozbioru licencji DI. Nawiązuje do informacji o umowie z UEK w sprawie uzyskaniu licencji DI po ukończeniu studiów. Czy Państwo możecie mi to wytłumaczyć?

Niedawno dzwoniłem do UEK z pytaniem, czy obecni Doradcy Inwestycyjni również mogą ubiegać się o mgr na ich uczelni bez zdawania egzaminów - otóż NIE, całkowicie licencje tego typu nie są brane pod uwagę w ich rekrutacji. Doradcy Inwestycyjni muszą uczęszczać na zajęcia i zaliczać przedmioty, by uzyskać mgr. Natomiast mgr tej uczelni nic nie muszą robić, by po zakończeniu studiów uzyskać licencję DI !!

Czyli III etapowy egzamin na DI jest nic nie warty w porównaniu z egzaminami na uczelni UEK.

Nie rozumiem po co traciliśmy czas i pieniądze na naukę DI."

Ostatnie zdanie przesadzone. Czekam na odpowiedź

Niezły żart... to ja siedzę po nocach i zakuwam aby podejść po raz drugi do I etapu, a ktoś ma otrzymać pełną certyfikację bo przez 3 lata pochodził na zajęcia? :/
Co możemy zrobić aby do tego nie dopuścić?