Co lepsze?

jason napisał:

Mam pytanie do osób, które znają pracę maklera od podszewki, czy w każdej firmie są plany sprzedażowe?

Jason,

Makler to pośrednik (pl.wiktionary.org/wiki/makler).

Czyli innymi słowy, osoba która jest maklerem (np. maklerem papierów wartościowych), w oryginalnym rozumieniu tego słowa żyje z prowizji płaconych przez swoich klientów.

MPW w Polsce nie jest zawodem wolnym, zatem nie może sam pośredniczyć w transakcjach między swoimi klientami i pobierać za to prowizji, tylko musi być zatrudnionym przez firmę inwestycyjną (firmę maklerską). Firma maklerska żyje z prowizji więc ma pełne prawo wymagać i wymaga od swoich pracowników dostarczania prowizji od klientów, poprzez narzucanie im odpowiednich planów sprzedażowych. Jeśli firma nie generuje prowizji, to prędzej czy później bankrutuje, a ludzie lecą na bruk. Firmy mające instynkt samozachowawczy, muszą zatem narzucać cele sprzedażowe - po to by generować zysk, lub żeby przynajmniej przertwać.

Jest to jasne, proste i oczywiste... Jeśli koniunktura sama się kręci, to nie trzeba narzucać żadnych planów sprzedażowych, czy to w branży maklerskiej, czy w innej firmie parającej się handlem (niekoniecznie papierami wartościowymi). Koniunktura jednak się ostatnio za bardzo nie kręci, stąd plany sprzedażowe są normą.

Licencja MPW zawiera jednak jeszcze jeden element (analityczny - rekomendacje), co jest bardziej rozbudowane w licencjach DI/CFA. Zatem mówiąc wprost - jeśli nie chcesz być tylko sprzedawcą zarabiającym pieniądze dla swojego pracodawcy i samego siebie na prowizji uzyskanych od obrotu generowanego przez swoich klientów - powinieneś pomyśleć o:
- działach analitycznych - w tym celu wskazne jest m.in. robienie licencji analitycznych (np. DI/CFA)
- działach operacyjnych - w tym celu wskazane jest wbicie do centrali i wyspecjalizowanie w profesjach typu inspektor nadzoru, itp.

PiotrKrasuski napisał:

Koniunktura się ostatnio nie kręci?
Podobno mamy hossę. Co więc jeszcze musi się stać żeby zaczęła się kręcić?

Hossę w obrotach? W powstawaniu nowych biur maklerskich? W powstawaniu nowych POKów zatrudniających tłumy świeżych adeptów? Nie zauważyłem.

Niestety nasza hossa w tym cyklu wygląda znacznie gorzej niż hossa w USA czy w Niemczech...

Polscy spekulanci w dużej mierze przeprowadzili się na forex... Jednocześnie przenosząc obroty na inny rynek...

PiotrKrasuski napisał:

Czy to oznacza, że makler może zarobić przez jakiś krótki okres raz na kilka lat?
Jaki jest sens robienia licencji w takim razie?

Licenja MPW jest często przepustką do branży inwestycyjnej, ale obecnie nie zapewnia pracy, podobnie jak zrobienie innych papierów (np. DI/CFA), ukończenie najlepszych studiów MBA czy zrobienie doktoratu. Licencja MPW to podniesienie kwalifikacji. Czasem jest też warunkiem koniecznym, by kandydat był w ogóle brany pod uwagę przy rekrutacji (szczególnie kandydat bez żadnego doświadczenia zawodowego!).

Bywają okresy co jakiś czas, że osoby z licencją MPW są rozchwytywane, a jeszcze bardziej rozchwytywane są osoby z DI/CFA. Ale niestety teraz nie mamy takiego okresu. Polska w dużej mierze przespała hossę. Sprawa OFE, mała liczba dużych spółek z typowo rdzennym polskim kapitałem, popularność forex, negatywne nastawienie sfery rządzącej do rynku kapitałowego, itp.

Po co robić licencję MPW w takim razie? Sam musisz odpowiedzieć sobie na to pytanie. Wg mnie jest to sposób na podniesienie swoich kompetencji w obszarze rynku kapitałowego - w lepszym poruszaniu się po rynku - prywatnie i zawodowo.

Jeśli chodzi o możliwości zawodowe związane z rynkiem kapitałowym to masz (polskie firmy inwestycyjne):
- działy sprzedaży - czyli clue tego czym powinien zajmować się makler jako pośrednik - jak jest dział sprzedaży to naturalnie - muszą być plany sprzedażowe! Sprzedaż zawsze jest potrzebna. I w hossie i w bessie.
- działy analityczne - tutaj miejsc pracy jest mniej i jest to mocniej wahające się. Obecnie mamy nadpodaż osób, mogących pracować w działach analitycznych. Licencja MPW jest dobrym wstępem, przy zwiększającej się liczbie osób z DI/CFA, może być coraz mniej wystarczająca
- działy operacyjne - tutaj masz dość mało miejsc. Głównie w centralach i głównie rozchodzą się po znajomościach.

Globalne korporacje (HUBy), czyli takie firmy jak np. Credit Suisse (Wrocław), State Street (Kraków), czy Citi (Warszawa):
- outsorcowane prostsze usługi - takiej jak księgowość, czy kontrolling - tutaj miejsc pracy jest bardzo dużo i stale przybywa, wiedza zdobyta przy okazji nauki do licencji MPW może być mocno przydatna (szczególnie pozaprawna). Tutaj sądzę, że też warto iść - z uwagi na dość dobre warunki pracy, międzynarodowe środowisko pracy i szacunek do pracownika. Ale masa ludzi narzeka na znużenie pracą, brak możliwości rozwoju, itp.

Piotr (i inne osoby rozważające karierę),

Zastanówcie się czego tak naprawdę chcecie i przenieście to na realia jakie są. Nie oczekujcie, że ktoś Wam da od ręki wyśnioną pracę, która nie istnieje! Nawet jak zrobicie MPW, CFA, DI, MBA, CIIA, CAIA, PRM, FRM, PhD, PROF, jednocześnie, to możecie tej wyśnionej pracy nie dostać, gdyż może ona po prostu istnieć jedynie w Waszej wyobraźni...

Wyobraźnia mówi, że praca w London City jest szczytem marzeń. Realia to giganyczna konkurencja kandydatów (np. 1000 osób na 1 miejsce), a po dostaniu się bardzo ostra musztra, praca po 100h na tydzień, eksploatacja pracowników na maksa, itp. Część ludzi po takiej ekstremie, urzymuje się w branży i awansuje dalej. Inni po kilkuletnim doświadczeniu mają dość i sami porzucają tą wyśnioną pracę, którą z takim trudem zdobyli.

Studenci często wchodząc w faktyczną dorosłość (rynek pracy) - rozbijają swoje wybujałe oczekiwania z realiami. Czas najwyższy wejść w "dorosłość" i przyjąć na klatę to co daje rynek pracy, lub stworzyć swój własny rynek pracy (swoją firmę). Może być to firma w szeroko rozumianej branży maklerskiej.

PiotrKrasuski napisał:

Czyli w jaki sposób można się wyróżnić chcąc pracować w dziale analitycznym?
DI czy coś więcej?

Osób z licencjami jest dużo ale nie wszyscy będą dobrymi analitykami czy zarządzającymi.Ktoś w końcu wygrywa a ktoś inny nie... Co decyduje o tym, że jedni zarządzają znacznymi aktywami a inni nie mają nawet pracy?
Coś mi mówi, że licencje są już czymś normalnym, nikogo już nie zachwycają...Czy doświadczenie w inwestowaniu ma znaczenie większe niż licencje? Jakich umiejętności (poza tymi wymaganymi przez KNF) warto się uczyć i rozwijać żeby sobie później poradzić jako np. analityk?
Mariusz, pytam o zbyt wiele?
Czy może tylko Pan Sebastian Buczek potrafiłby na to odpowiedzieć?

Piotr,

To jest też trochę kwestia czasów, w których żyjemy. W 2005-2009 brakowało na rynku ludzi z licencjami DI i byli wysysani bardzo szybko. Jeszcze lepiej licencje DI działały na rzecz ich posiadaczy w latach 90-tych. Ostatnio wraz z przybywaniem licencjonownych DI, prestiż licencji nie jest już taki duży (w 2013 przybyło nowych 66 DI na liście KNF).

By rynek mógł wchłonąć 66 nowych DI, musiałoby zostać stworzonych np. 20-30 firm inwestycyjnych typu asset management tylko w 2013 roku! A z tym jest bardzo duży problem. KNF niechętnie wydaje nowym firmom licencje na prowadzenie działalności maklerskiej, a te istniejące często ignorują prawny wymóg zatrudniania osób z licencją DI (casus Copernicus).

Licencje MPW, DI, CFA czy inne musisz traktować jedynie i aż jako rozszerzenie wykształcenia. Sama licencja nie daje Ci doświadczenia!

To co się liczy obecnie to:

1. Znajomości - w pierwszej kolejności zatrudnia się osoby, które się dobrze zna, potem z polecenia itp. Jak są one kompetentne to pół biedy - niektórzy wtedy to nazywają networkingiem; jeśli mamy do czynienia z zatrudnieniem przez znajomości i bez kompetencji to jest to tzw. kumoterstwo. Najciekawsze miejsca pracy rozchodzą się z reguły tym kanałem. Czasem - jest to forma "z polecenia".

2. Doświadczenie - tutaj działają firmy headhunterskie, które z reguły przepłacają już pracujące osoby, by zdradziły swojego dotychczasowego pracodawcę i przeszli do konkurencji. Konkurencja często potrzebuje takich osób, choćby dla zdobycia bazy danych. Tutaj też dość dużo miejsc pracy się rozchodzi.

3. Wykształcenie - w tym miejscu masz całe wykształcenie i wszystkie papierki, typu MPW, DI czy CFA. Są to kwalifikacje, ale bez doświadczenia zawodowego... Jeśli masz już ciepłą posadkę i dorabiasz papierek, to papierek może dać Ci trampolinę do wskoczenia na wyższy szczebel. Tutaj jest kreowanych dość mało miejsc pracy. Osoby posiadające tylko wykształcenie (nie posiadające znajomości i doświadczenia), mogą liczyć praktycznie tylko na pracę z łapanki, albo postarać się zdobyć i znajomości i doświadczenie...

Miejsc pracy w działach analitycznych przeznaczonych dla grupy 3 jest bardzo mało i bez zasobów z grupy 1 i 2, ciężko się tam dostać. Relatywnie najprościej chyba, trafić tam na studiach na bezpłatne praktyki i zdobyć odpowiednie znajomości wewnątrz... Później łatwiej "wrócić", po studiach, czy po zrobieniu papierków.

Obecnie za to jest bardzo dużo miejsc pracy w HUBach:

- Citi, RBS, BNP Paribas - Warszawa
- Credit Suisse, NY Bank of Mellon - Wrocław
- State Street, UBS - Kraków
- Franklin Templeton - Poznań
- Reuters - Trójmiasto

Huby się rozwijają zatrudniając coraz więcej osób. Znacznie łatwiej znaleźć miejsce w HUBie, spokojnie się rozwijając niż w asset managemencie czy TFI. Można nawet pracować w HUBie i spokojnie podnosić kwalifikacje. Doświadczenie w takiej firmie jak Credit Suisse zawsze będzie się dobrze prezentowało. Są to też z reguły teraz znacznie lepsze miejsca pracy, niż przeciętna praca w POK, którą nota bene jest trudniej zdobyć, z uwagi na relatywnie mało takich miejsc pracy...

PiotrKrasuski napisał:

Ale czy liczy się własne doświadczenie w samodzielnym inwestowaniu?

W niektórych firmach może być przydatne.